MONIUSZKO NA TRAKCIE KRÓLEWSKIM
Książki Festiwalowe
do pobrania
Plakaty Festiwalowe
RECENZJA
MONIUSZKO NA TRAKCIE KRÓLEWSKIM
„WIECZÓR GWIAZD OPERY I JAZZU”
„WIECZÓR GWIAZD OPERY I JAZZU”
Gdyby każdy koncert mógł wyglądać w ten sposób! W ramach cyklu „Moniuszko na Trakcie Królewskim” w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica (PAN) w dniu 24 marca miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Prezentacja muzyki naszego romantycznego mistrza całkowicie odkurzyła jego wizerunek „kompozytora z myszką”. W pierwszej części koncertu wysłuchaliśmy dziesięciu pieśni ze „Śpiewników domowych”, a to bodaj najbardziej oryginalne i ponadczasowe dokonania Moniuszki. Kompozytor, raczej utożsamiany z opera narodową, stworzył ponad trzysta pieśni nie ustępujących rozsławionym na całym świecie pieśniom Schuberta czy Schumanna.
Solistami byli Anna Radziejewska (mezzosopran) i Adam Kruszewski (baryton), a przy fortepianie zasiadła w – często niedocenianej – roli akompaniatorki, znakomita, świetnie współpracująca z solistami i operująca bogatą, ciepłą barwą, Jolanta Pszczółkowska-Pawlik, prywatnie żona Włodka Pawlika.
Usłyszeliśmy dziesięć pieśni z różnych okresów twórczości Stanisława Moniuszki, między innymi „Niepewność” do wiersza Mickiewicza, „Znasz-li ten kraj” według Goethego i popularną „Prząśniczkę”. W drugiej części koncertu wystąpił zespół Włodek Pawlik Trio, w którym pianiście i liderowi towarzyszyli Paweł Pańta (kontrabas) i Adam Zagórski (perkusja). Pojawiły się okazje do porównań.
Jazzowe trio powtórzyło kilka wysłuchanych wcześniej pieśni (m.in. „Znasz-li ten kraj”), wzbogacając występ o najbardziej znane fragmenty oper Moniuszki, jak „Ten zegar stary”, „Szumią jodły na gór szczycie” czy „Motyw z kurantem”. Okazało się, że – poza odmienną stylistyką – obie części koncertu dostarczyły bardzo podobnych emocji: refleksji i zadumy, ale także humoru, a nawet sporej dawki optymizmu.
Największym przebojem wieczoru – podobnie jak największym przebojem albumu „Pawlik/Moniuszko Polish Jazz” – była „Prząśniczka”, zagrana z latynoską energią i niemal porywająca do tańca. Moniuszko by się zdziwił, ale na pewno nie oburzył. Kluczem do każdego nowego odczytania jest szacunek do oryginału i do tradycji artystycznej, z jakiej się wywodzi. Włodek Pawlik głęboko pokłonił się tradycji.
Wyjątkowy koncert zakończyło wspólne odśpiewanie „Pieśni wieczornej” przez połączone siły jazzmanów, solistów i… zachwyconej publiczności. Trzeba podkreślić, że eleganckie wnętrze Pałacu Staszica również miało udział w klimacie wieczoru.
Być może na drodze do światowej popularności pieśni Moniuszki stanęła bariera językowa. Często się tak dzieje w przypadku polskiej literatury. Jednak muzyka to uniwersalny język, zwłaszcza muzyka jazzowa, czego dowodem choćby nagrodzona Grammy współpraca Włodka Pawlika z amerykańskim trębaczem Randym Breckerem. Nowy projekt polskiego pianisty, który potraktował pieśni Moniuszki jak evergreeny z Wielkiego Amerykańskiego Śpiewnika, sprawił, że „Prząśniczka” czy „Znasz-li ten kraj” zabrzmiały jak jazzowe standardy. To muzyczna wyobraźnia pianisty, który zaaranżował i brawurowo wykonuje nowe wersje klasyki, nadała im ten wymiar.
Chciałoby się, żeby tak było zawsze – klasyka i jej nowe odczytania obok siebie, dając okazję do porównań i do głębszego pochylenia się zarówno nad oryginałem, jak nad jego twórczą dekonstrukcją. To był „Wieczór gwiazd opery i jazzu”, ale przed nami kolejne niespodzianki. 28 kwietnia usłyszymy „Pieśni i ballady na sopran i bas” (przy fortepianie ponownie zasiądzie Jolanta Pszczółkowska-Pawlik”, zaś 12 maja – przy współpracy z Akademią Uniwersytetu w Kownie – kolejne nieoczekiwane odczytanie znanego repertuaru: „Pieśni i duety – nie tylko po polsku”.
Muzyka Fryderyka Chopina inspiruje artystów jazzowych od dawna – od znakomitej, ponadczasowej płyty „Novi Sing Chopin” grupy wokalnej Novi Singers, po muzykę wielkiego romantyka sięgały kolejne pokolenia pianistów, m.in. Andrzej Jagodziński, Leszek Możdżer czy Krzysztof Herdzin. Ale dopiero Włodek Pawlik odważył się sięgnąć po muzykę Stanisława Moniuszki. Miał odwagę, ale miał też wizję.
Wiele imprez związanych z obchodzonym właśnie Rokiem Moniuszkowskim (mija 200 lat od urodzin twórcy) przybliża dorobek XIX-wiecznego kompozytora współczesnym słuchaczom. Zaryzykuję twierdzenie, że to Włodek Pawlik zrobił na tym polu najwięcej – zagrał nam Moniuszkę, jakby naprawdę żył wśród nas.Daniel Wyszogrodzki – recenzja 24.03.2019