PRESTO
Chcę zajmować się twórczością kompozytorów nie jednostkowo,
ale w sposób pełny
ale w sposób pełny
Jolanta Pszczółkowska-Pawlik: Chcę zajmować się twórczością kompozytorów nie jednostkowo, ale w sposób pełny
O ożywianiu twórczości Moniuszki, odkrywaniu dzieł nieznanych kompozytorów oraz muzycznych doświadczeniach i planach z Jolantą Pszczółkowską-Pawlik rozmawia Maria Kożewnikow.
Maria Kożewnikow: Jest Pani zarówno aktywną artystką, wykonawczynią, pedagogiem, coachem, badaczką muzyki, jak i czynną organizatorką życia artystycznego oraz producentką płyt, w tym nagrodzonej Grammy – Night in Calisia. Jest to bardzo szeroka działalność – od artystycznej, przez pedagogiczną i naukową, aż do organizacyjnej. Jednak muszę przyznać, że myśląc o Pani, myślę – Moniuszko. Jest Pani jedną z największych propagatorek twórczości kompozytora w obecnych czasach. Chyba w związku z tym najlepiej byłoby zacząć właśnie od Moniuszki. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z tym twórcą?
Jolanta Pszczółkowska-Pawlik: Pierwszą płytę z pieśniami Stanisława Moniuszki nagrałam w roku 2014 z Elwirą Janasik – wtedy jeszcze studentką Wydziału Wokalnego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Byłam przekonana, że będzie to pierwsza i ostatnia płyta z tym repertuarem. Na płycie znalazło się wiele nieznanych pieśni, w tym arcytrudna ballada Rybka do słów Adama Mickiewicza. Ten repertuar był prezentowany przez nas na wielu koncertach, które były odbierane przez publiczność z wielkim entuzjazmem i zainteresowaniem. Zdałam sobie sprawę, że większość pieśni Moniuszki jest niezwykle rzadko wykonywana. Stawiają one przed śpiewakami wysokie wymagania wykonawcze ze względu na ich trudności techniczne, a w przypadku ballad – mocno rozbudowaną formę. Wtedy zaczęła się moja przygoda z odkrywaniem zapomnianych dzieł Moniuszki i pokazywaniem ich w taki sposób, w jaki zapisał je kompozytor.
Chyba mogę stwierdzić, że nietrudno jest znaleźć melomana, który chciałby słuchać Moniuszki. Na pewno, poznając utwory Moniuszki aż tak dogłębnie, napotkała Pani na swojej drodze wiele wyzwań, związanych z jego twórczością.
Biorąc na warsztat kolejne pieśni Stanisława Moniuszki, coraz bardziej przekonuję się, że mam do czynienia ze zjawiskiem niezwykłym, porównywalnym z pieśniami Franciszka Schuberta. Obaj kompozytorzy w sposób mistrzowski umuzyczniali wybrane przez siebie wiersze, poezje wybitnych twórców doby romantyzmu, często swoich wielkich przyjaciół, rówieśników. Olbrzymie znaczenie ma dla mnie fakt, że pracując nad tymi utworami 200 lat po ich skomponowaniu, odnajdujemy wraz ze śpiewakami wiele wątków, które symbolicznie tworzą niezwykły pomost pomiędzy tak różnymi epokami. Staramy się tworzyć nowe spojrzenie na moniuszkowskie pieśni, przekazywać zawarte w nich emocje przełożone na współczesną, śmiem twierdzić – młodzieńczą estetykę wykonawczą. W Śpiewnikach domowych znajdziemy wiele pieśni o złożonej formie, a także wiele pieśni zwrotkowych, w których potrzeba dużej świadomości w celu utrzymania ciekawej narracji. Podam przykład pieśni – Motyl. Pojawia się tu trudność w postaci ukazania delikatnego trzepotu skrzydeł motyla, zawartego w partii fortepianu. Wymaga to od pianisty wyjątkowej finezji, która musi zostać utrzymana przez całe pięć zwrotek. Ciekawe są również pieśni wymagające od śpiewaka dużych zdolności aktorskich: ballady Magda Karczmarka, Czaty, pieśni Dziadek i babka, Dziad i baba (tak, tak – to dwie różne pieśni…), Matysek czy też przezabawna Pieśń o królu Ćwieczku. W tym miejscu dla pianisty najważniejszą kwestią jest pomóc śpiewakowi, tak aby mógł jak najlepiej przekazać treść utworu.
A jak odnosi się Pani do dzieł operowych Moniuszki? Czy są Pani tak bliskie jak utwory kameralne? Wiem, że na Pani koncertach można często usłyszeć arię Skołuby Ten zegar stary z opery Straszny dwór.
Musimy pamiętać o tym, że Moniuszko nie jest twórcą tylko dwóch fantastycznych oper, jakimi są niewątpliwie Halka i Straszny dwór. Osobiście bardzo lubię operę Flis. W Warszawie od kilku lat odbywa się międzyszkolny konkurs Zaszalej z Moniuszką kierowany do dzieci i młodzieży. W ramach zmagań uczestnicy tworzą filmy, podcasty oraz grafiki związane z kompozytorem. Główna nagroda została przyznana za wizualizacje stworzone do fragmentów Flisa. Od tego momentu ta opera jest mi wyjątkowo bliska. Co do dzieł nieoczywistych – Moniuszko pod koniec życia skomponował operetkę – Beata. Bardzo dobrze wspominam arię tytułowej postaci, którą brawurowo wykonała na prowadzonym przeze mnie festiwalu Moniuszko na Trakcie Królewskim znakomita sopranistka Katarzyna Dondalska, wzbudzając autentyczny entuzjazm wśród słuchaczy!
Minęło prawie dziesięć lat od wydania pierwszej płyty, a w tym momencie jest ich już dziewięć! Do tego dziesiątki koncertów, pięć sezonów festiwalu Moniuszko na Trakcie Królewskim, międzynarodowa konferencja Stanisław Moniuszko i wyobraźnia romantyczna! Pani działalność z jednej płyty rozrosła się do wielu płaszczyzn, promujących polską muzykę kameralną.
Moim marzeniem w odniesieniu do pieśni Stanisława Moniuszki (choć nie tylko) od zawsze było stworzenie czegoś uniwersalnego, czegoś, co zostanie z nami na długo. To już dziesięć lat wędrówki, w której towarzyszy mi wiele wyjątkowych osób, bez których nie dałoby się zrealizować ani płyt, ani festiwalu, ani konferencji. Chcę budować pełen obraz twórczości Moniuszki, nie tylko tej pieśniarskiej. Moim planem jest tworzenie wzorca, podstawy dla melomanów, fanów Moniuszki i zainteresowanych słuchaczy. W ramach kierowanego przeze mnie festiwalu Moniuszko na Trakcie Królewskim odbywają się także koncerty, prezentujące na nowo odkrywaną, niezwykle interesującą twórczość fortepianową Moniuszki, co sprawia mi ogromną satysfakcję, a na scenie gościliśmy artystów, takich jak: Ravel Piano Duo, Gabryś & Quinn Piano Duo, Łukasz Krupiński, Adam Goździewski oraz pianiści zagraniczni.
Płyt jest dziewięć, ale nie ma na nich jeszcze wszystkich pieśni. Domyślam się jednak, że celem jest nagranie wszystkich trzystu!
Tak! Na dziewięciu płytach, wraz z prawie dwudziestoma świetnymi śpiewakami, nagraliśmy już 200 pieśni!
Czyli możemy czekać na kolejne sto!
Taki mam plan. Myślę, że płyt będzie trzynaście albo czternaście. Nad każdą płytą pracuję indywidualnie, nie powielając żadnych schematów, oprócz ewidentnie pielęgnowanego przeze mnie zwyczaju edytowania pieśni bez skrótów. Poszczególne pieśni dobieram do głosów i emploi zaproszonych przeze mnie solistów. Jednak w moich działaniach obok pieśni moniuszkowskich ważną rolę odgrywały także pieśni innych kompozytorów, a w ostatnim czasie bardzo intensywnie zajęłam się niezwykłą liryką wokalną Piotra Maszyńskiego (1855–1934).
Maszyński to zupełnie nieoczywisty kompozytor. Skąd pomysł na odnajdywanie nieznanego? Czemu akurat Piotr Maszyński?
Przygoda z Maszyńskim zaczęła się na Litwie. W roku Moniuszkowskim, 2019, miałam przyjemność brać udział w międzynarodowej konferencji naukowej, która odbywała się w Wilnie. Poznałam tam wielu wybitnych muzykologów z Białorusi, Litwy, Łotwy, Rosji, ale także z Polski. Podczas jednej z sesji konferencji poznałam polską śpiewaczkę – Liliannę Zalesińską. To właśnie ona zapoznała mnie z twórczością Piotra Maszyńskiego. Pewnego dnia po prostu przyniosła mi zbiór nut, mówiąc, że chciałaby nagrać te dzieła. Utwory były tak nieznane, że nawet wielu moich znajomych muzykologów nie wiedziało o ich istnieniu. Kompozytor ten był dotychczas kojarzony przede wszystkim jako autor dzieł chóralnych, animator życia muzycznego w Warszawie czy też jako członek jury pierwszego Konkursu Chopinowskiego. Jego pieśni do tego stopnia nas zainteresowały, że zdecydowałyśmy się je nagrać. Podczas pracy nad utworami zaczęłyśmy odkrywać ich wyjątkowość, niezwykle oryginalny klimat i metafizykę płynącą z bardzo świadomie wybieranych tekstów wybitnych poetów. W latach 2021–2023 ukazały się na rynku muzycznym trzy płyty z pieśniami tego kompozytora, zawierające w sumie 62 pieśni, będące – każda z osobna – światowymi premierami fonograficznymi. Jako producentka i pianistka zaprosiłam do udziału w nagraniach wybitnych śpiewaków – Agnieszkę Rehlis, Annę Simińską, Szymona Mechlińskiego, Jacka Szponarskiego i co oczywiste Liliannę Zalesińską. Wydawcą tej serii jest DUX, a nagrania zostały zrealizowane w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Muzyczny ślad. Można to nazwać pracą pionierską, gdyż pieśni te (z drobnymi wyjątkami) ujrzały światło dzienne po prawie stu latach zapomnienia. W chwili obecnej pieśni są dodatkowo opracowywane, tak aby można było je wydać i rozpowszechnić nuty do szerszego wykonawstwa. Na rok 2024 planuję wydanie materiałów nutowych z tymi utworami pod tytułem Piotr Maszyński – Wybór pieśni.
Zanim nagrała Pani pieśni Maszyńskiego, był Moniuszko, wcześniej był też Schubert. Są to zawsze całości – czy to cykle, czy zbiór pieśni.
Chcę zajmować się kompozytorami nie jednostkowo, ale w sposób pełny. Poznawać całą twórczość od początku, aż do końca. Przez dzieła instrumentalne, wokalne, po symfoniczne. Uważam, że tylko wtedy ma się pełny ogląd twórczości kompozytora. Dopiero w tym momencie zaczynamy go rozumieć i jesteśmy gotowi na odpowiednie wykonanie dzieł.
Pieśni Moniuszki to Pani zainteresowanie, ale też w dużej mierze praca. Chciałam zapytać, w jakiej muzyce się Pani spełnia i realizuje? Jest Pani producentką płyty Pawlik/Moniuszko Polish Jazz, na której Pani mąż, Włodek Pawlik, wykonuje dzieła Moniuszki „na jazzowo”. Domyślam się więc, że w Pani życiu brzmi nie tylko muzyka poważna.
Od zawsze powtarzam, że muzyka nie dzieli się na poważną i rozrywkową, ale na muzykę dobrą albo złą. Uwielbiam muzykę klasyczną, ale po długich godzinach spędzonych w studio nagraniowym jazz staje się dla mnie wytchnieniem i jest jak haust świeżego powietrza! Dlatego z pełną świadomością namówiłam mojego męża, pianistę i kompozytora – Włodka Pawlika, aby nagrał Moniuszkę na jazzowo. Początkowo był sceptycznie nastawiony do mojego pomysłu, ale ostatecznie powstała płyta, która stała się prawdziwym bestsellerem. A dla mnie, jako producentki tej płyty, bezcenny jest fakt bardzo szerokiej popularyzacji moniuszkowskich tematów, zaczerpniętych zarówno z pieśni, jak i z oper, wśród bardzo szerokiego kręgu odbiorców.
Na ogromne docenienie zasługuje również Pani działalność promująca młodych śpiewaków. Wypromowała Pani wielu artystów, często jeszcze studentów. Dodatkowo grała Pani także z największymi nazwiskami polskiej wokalistyki. Czy któraś ze współprac zapadła Pani w pamięć?
Zdecydowanie! Na jednym z Kursów Wokalnych w Dusznikach-Zdroju przygotowałam koncert ze studentami profesora Bogdana Makala, w tym także z młodym, zaczynającym swoją wokalną drogę basem, Jerzym Butrynem. W ramach koncertu w Dworku Chopina wykonywaliśmy arcytrudną (!) balladę Moniuszki Powrót taty. Na koncercie finałowym nasze wykonanie wywołało ogromne emocje, a następnie wielkie owacje. Jerzy, wykonując tę balladę, oczarował swoją muzykalnością obecne na widowni osoby związane z polską branżą operową. Rozpoczął nasz koncert jako członek chóru Narodowego Forum Muzyki, a zakończył jako solista Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.
Jako słuchacze znamy i Moniuszkę, i Schuberta. Czy na koniec mogłabym poprosić Panią o muzyczną propozycję z repertuaru Maszyńskiego?
Oczywiście! Zdecydowanie będzie to Piosnka dudarza ze Zbioru pieśni na jeden głos z towarzyszeniem fortepianu op. 20 nr 3. Polecam porównać utwór z kompozycją Ignacego Jana Paderewskiego o tym samym tytule. Od razu usłyszymy bogactwo i wyjątkowość Maszyńskiego. Niestety jest on jeszcze mało znany, chociaż ani trochę gorszy…
Dziękuję za polecenie utworu, a także za rozmowę! Trzymam kciuki za Pani plany i życzę wielu sukcesów, czekając na kolejne koncerty, płyty i pomysły!
ARTYKUŁ DOSTĘPNY NA STRONIE PRESTO